Jako że dzisiaj rozpoczęłam przygodę z blogowaniem i jest niedziela to postanowiłam jako pierwszy opisać rosół.... . W moim domu, gdy jeszcze mieszkałam z rodzicami, niedziela bez rosołu nie była niedzielą. Bez względu na to czy był upał czy mróz, rosół musiał być w niedzielę na obiad - standardowo między godziną 12 a 13.
Będąc już na swoim, zaczerpnęłam inspiracje z domu rodzinnego, od teściowej oraz dodałam swoje modyfikację dzięki czemu mam przepis ala MyszA.
Mój mąż, jeszcze za czasów kawalera zawsze powtarzał że najlepszy rosół gotuje jego babcia, gdy pierwszy raz ugotowałam mu swój autorski rosół stwierdził że jestem co najmniej ex aequo z babcią o ile nawet nie wyżej :) To chyba jeden z największych komplementów jakie usłyszałam w swoim życiu - bynajmniej dla mnie jeden z najważniejszych :)
Przepis, nie lubię trzymać się proporcji dlatego będzie to podawane na 'oko'. Pamięajcie jakość rosołu jest przełożeniem 1:1 jakości składników jakie wkładamy do garnka dlatego gotując rosół potrzebujemy:
- Dobrej jakości jarzyny i mięso
- Dużo serca
- Dużo cierpliwości
Ten ostatni element jest najważniejszy. Dlaczego? Ponieważ ja mój rosół gotuję minimum 5h!
Składniki:
- Tacka włoszczyzny (3 - 4 marchewki (im więcej tym rosół będzie słodszy), 2 pietruszki, ćwiartka selera, kawałek pora, malutka cebulka), kilka łodyżek natki z pietruszki.
- Kość wieprzowa ("kość z kotleta) - długość minimum 10cm
- Kawałek szpondru wołowego
- 1 pałka z kurczaka
- Garść żołądków drobiowych (kurczak lub indyk)
- Przyprawy: sól, pieprz, lubczyk
Włoszczyznę obieramy, myjemy, wkładamy do garnka. Mięso również myjemy i wkładamy do garnka.Wszystko zalewamy wodą - tak by wszystkie warzywa i mięso były pod nią. Stawiamy na gazie i czekamy aż się zagotuje, po czym skręcamy gaz tak by bulion sobie powoli "pyrkał". Po 1 godzinie tego pyrkania solimy. Należy pamiętać że nie powinniśmy przesadzać z solą ponieważ część bulionu wyparuje zatem w mniejszej ilości wody będzie ta sama zawartość soli - czyli będzie przesolony rosół - niezbyt smaczny. I zostawiamy znowu rosół na minimum 3-4h. Na tym małym gazie.
Teraz kilka wskazówek ważnych przy gotowaniu rosołu:
- rosołu nie można przegotować tzn - jeśli będzie się gotował na pełnym gazie - rosół zmętnieje!
- gdy część wody wyparuje - można dolać wody, ale uwaga: ZIMNEJ. Nie wolno dolewać, ciepłej przegotowanej wody - powód? Taki sam - rosół zmętnieje i straci swoje walory smakowe.
Gdy rosół jest gotowy czyli "wygotowany" wyciągamy jego zawartość na talerz - wyciągamy wszystko by został sam bulion ale uwaga - nie używam do tego sitka. Mięso wołowe oraz mięso z kości wieprzowej zamrażam (przyda się na pasztet czy pierogi bądź krokiety), pałkę obieram, kroję w drobne cząstki i wrzucam z powrotem do garnka z bulionem.Marchewkę, pietruszkę i seler kroję w kostkę i również wrzucam do bulionu. Por / cebulka ląduje w koszu na śmieci bo niestety nie nadaje się na przerobienie go. Żołądki są krojone w drobną kosteczkę i lądują w rosole. Gdy wszystkie składniki są w zupie, dodaję 1 łyżeczkę lubczyku i stawiam na chwilę (10min) na gaz - na mały gaz. Przyprawiamy do smaku solą i pieprzem jeśli to konieczne i rosół jest gotowy do jedzenia!
Mój rosół często jest na tyle esencjonalny, dzięki dużej ilości mięsa - że po zostawieniu go w lodówce, robi się z niego galareta ala tymbalik:)
Smacznego!
0 Komentarze