Czy wy też macie zawsze problem z ugotowaniem idealnego jajka w koszulce? Ja zwykle mam, nie chce mi się bawić z wirowaniem wody i tego typu zabawami. Potem i tak to jajko ani nie wygląda tak jak powinno, ani nie da się go zjeść bo robią się z niego strzępy białka i żółtka. 

Czy da się to obejść? Da! A jak? Już wyjaśniam:

Potrzebna jest nam mała miseczka, folia spożywcza, trochę oleju, gumka recepturka i oczywiście jajko. 
Miskę wykładamy folią spożywczą tak by wystawała na zewnątrz - powinno się dać z tego zrobić 'woreczek". Małą ilością oleju (kroplą) smarujemy folię wyścielającą miskę - wbijamy do środka jajko po czym końce foli zbieramy tak by w woreczku z jajkiem nie było powietrza. Zawiązujemy gumka recepturką tuż nad jajkiem. Wsadzamy delikatnie do gotującej się wody. Ja najbardziej lubię gotować 2,5 minuty + zostawić jeszcze na drugie tyle w gorącej lecz nie gotującej się już wody garnek zestawiamy z palnika). Wtedy żółto jest ścięte ale jeszcze delikatne, nie "wyschnięte". Idealne. 

Moje ulubione podanie jajka w koszulce? Są dwie opcje:
- Sobotnie śniadanie, jajko w koszulce podane na bekonie i z parówką
- Obiad: jajko w koszulce, na szpinaku z ziemniakami

I jak teraz piszę przychodzi mi do głowy jajko w sosie koperkowym również podane z ziemniakami! :) Zamiast standardowego jajka na twardo! :)